Relacja mojej siostry z pobytu w Petersburgu. Ku przestrodze osobom nie przykładającym się do planowania podróży :).
Zwiedzanie Petersburga
Moja przygoda rozpoczęła się 20 sierpnia o godzinie 6 rano kiedy to wsiadłam do samolotu relacji Birmingham-Warszawa. Wszystkim znajomym , a na pewno większości opowiadałam, że jadę do Rosji. Dokładnie Ci sami ludzie żartowali czy to aby dobry pomysł? Myślę, że większość mówiła całkiem poważnie. No cóż ja po prostu chciałam spełnić swoje marzenie. Jedno wiem na sto procent, że ten wyjazd pozostanie ze mną do końca mojego życia.
Jestem chrześcijanką, co prawda mało praktykującą, ale muszę powiedzieć, że dzięki Bogu nie pojechałam sama. Towarzyszyła mi moja koleżanka Tania , którą poznałam rok temu na kursie językowym na Białorusi. Tam właśnie zrodził się pomysł wspólnej wycieczki. Tania miała już przyjemność widzieć Sankt Petersburg pięć lat temu, także uznała to za bardzo dobry pomysł.
Pierwszą noc spędziłam na Białorusi w mieście Grodno, bardzo blisko granicy z Polską. Firma z Warszawy ” Wizaszybko„ dokładnie znała plan mojej podróży i to, że granicę rosyjską będę przekraczała właśnie prze Białoruś , a dokładniej mówiąc jadąc trasą Białystok-Grodno-Mińsk-Petersburg.
Wyżej wspomniana firma wyrobiła mi wizę tranzytową białoruską oraz turystyczną rosyjską. Firma ta oczywiście współpracuje z ambasadami obu krajów, więc tym bardziej nie miałam żadnych obaw co do wyjazdu.
Mińsk – Petersburg
Byłam jedyną Polką w autobusie firmy Ecolines ( jakże znienawidzonej i nie rekomendowanej ) jadącym z Mińska do Petersburga. Pani, która sprawdzała bileciki nie powiedziała nic na temat mojej wizy, nie widziała jakichkolwiek zastrzeżeń. Jedziemy.
Kolejna granica. Rosyjsko-białoruska, gdzie baardzo miły Pan zapytał mnie dlaczego jadę w ten oto sposób? Byłam bardzo zdezorientowana, ponieważ nie wiedziałam co ma na myśli- może mój ubiór ??? 🙂 Pojawił się pierwszy problem- Pan po prostu zapytał dlaczego chcę wjechać przez Białoruś na teren Federacji Rosyjskiej skoro to teren unii celnej tych oto krajów ( nie tylko tych mówiąc ściślej) ? Zatkało mnie. Dotarło do mnie jak wielkie mam braki w edukacji 😛 Pogroził mi trochę , ale był raczej przyjazny i pozwolił mi wjechać. Powiedział tylko, że na następny raz mam lecieć samolotem albo przez Litwę, Łotwę i Estonię. Dobrze-powiedziałam. Nie otrzymałam żadnych dokumentów ani pieczątki. Wiem , wiem wiele osób może powiedzieć, że byłam mało doinformowana, ale naprawdę nawet prze chwilę nie pomyślałam , że spotkają mnie jakiekolwiek problemy na granicy.
Petersburg
Rano 21 docieramy do Petersburga. Miasto piękne, kosmos. Dostojewski pisał prawdę- rosyjska Wenecja. Po tygodniowym pobycie nadszedł czas powrotu. Nie przypuszczałam jednak, że jako wielka fanka Dostojewskiego przeżyję „Zbrodnię i Karę” na własnej skórze.
Był 28 sierpnia koło godziny 20.00. Spakowane i gotowe do drogi powrotnej czekamy z Tania na autobus firmy Ecolines. Pani, (ale tym razem inna) sprawdza moje dokumenty. Każe mi poczekać z boku. Teraz myślę, że zostawiła mnie na deser… Oznajmiła mi , że ja nie jadę , ponieważ z braku stempla w paszporcie nie może ustalić ważności mojej wizy. Przyczepia się też do karty migracyjnej, która cudzoziemcy wypełniają na granicy, a ja taką posiadałam, tyle że z granicy polsko-białoruskiej. Nie wpuszczono mnie. W pierwszym momencie zatkało mnie. Zaczęłam oczywiście beczeć, Tania ze mną. Koleżanka nie zawahała się ani chwili i nie pojechała autobusem. Wróciłyśmy do hostelu, gdzie pozwolono nam zostać, mimo, że te młode dziewczyny, które tam pracowały (Rosjanki) mogły nam odmówić. Gdyby nas nie wpuściły miałybyśmy problem a głównie mówiąc ja , bo w Rosji każdemu turyście niezbędna jest rejestracja w miejscu przebywania. Jest ona bardzo ważnym dokumentem. Trzeba ją pokazywać w przypadku zatrzymania prze policję. Oczywiście ja jej nie zrobiłam, a kosztowała grosze. Hostelowy program nie cofa dat także trzeba było wiele się natrudzić, żeby zrobić mi rejestracje zgodną z datą pobytu od 22 do 28 sierpnia. Także polecam załatwić to od razu.
W ambasadzie
Na drugi dzień poszłyśmy do polskiej ambasady. Na szczęście znajdowała się ona w Petersburgu 10 minut pieszo. Tego dnia bardzo padało, byłyśmy bardzo głodne, zmoknięte i zmęczone. Wchodzimy do Polskiej Ambasady. Pewien starszy człowiek , który okazał się konsulem zapytał w czym może pomóc. Opowiedziałam to co się zdarzyło, po prostu prawdę, że chcę wyrobić nową wizę i jak najszybciej wrócić do domu. Kazał mi wszystko zapisać. Zrobił kopię biletu Ecolines, na której jest zapisane nazwisko Rosjanki, która nie pozwoliła mi jechać. Nakrzyczał na mnie i powiedział, że dlaczego przyjechałam do Rosji, skoro wiadomo wszystkim, że tam nas nie lubią . Zrobił ksero biletu a ja mu zasugerowałam, że ksero paszportu było by całkiem na miejscu… Przytaknął tylko i wykonał kopię. Zatkało mnie po raz kolejny. Wyszłam stamtąd cała zabeczana bez żadnej pomocy, poza kartą pełną adresów, jak się później okazało w połowie bezużytecznych. Były to różnego rodzaju służby rosyjskie, które miały nam rzekomo pomóc. Był bardzo miły na sam koniec, bo życzył mi powodzenia…
Tego samego dnia po południu, zaraz po wizycie w ambasadzie pojechałyśmy pod pierwszy wskazany adres. Niestety było zamknięte. Dokładnie nie pamiętam dat, godzin ani tego skąd i dokąd nas kolejno odsyłano, ale zrobiono to parę razy. W pewnym momencie było mi już wszystko jedno. Znikąd pomocy. Pomyślałam, że skoro tak potraktowali mnie rodacy w ambasadzie to nie ma co liczyć na rosyjską pomoc.
Wyrabianie wizy
Jedziemy w końcu do urzędu wizowego. Tam urzędniczka dokładnie poinstruowała nas co należy zrobić. Mówi, że na sto procent dostanę karę pieniężną. Wysłała nas do służb migracyjnych w celu opłacenia kary, żeby móc rozpocząć procedury wizowe.
Docieramy do urzędu imigracyjnego. Było pod nim pełno szemranych typków , którzy jak się domyślam mieli na swoim koncie poważniejsze przewinienia niż ja. Dzwonimy w duże metalowe drzwi, ale nikt nie odpowiada. Robimy to do skutku z tej całej frustracji. Udało się . Wyszła kobieta, która powiedziała żebyśmy wróciły za godzinę. Streściłyśmy jej całą sytuację. Widziała, że ze stresu jesteśmy całe czerwone na twarzach. Po godzinie Pani wzięła nas na górę i powiedziała, że nie obejdzie się bez sprawy w sądzie…
W sądzie
Dzięki niej sprawa odbyła się na drugi dzień. Jeśli by nie jej wstawiennictwo, czekałabym z dobrych parę dni. Zdjęto mi odciski palców ( miałam tak sztywną rękę, że kobieta próbowała zrobić to 6 razy ) i zrobiono zdjęcie. Ogromny stres.
Sędziną okazała się kobieta. Pomyślałam o nie… Wszystkich ludzi podzielono na grupy ze względu na to, że ich przewinienia były podobne i miały mała szkodliwość czynu, tak jak to było w moim przypadku. Jednak moja sprawa była inna , byłam polką itd. Wyczytano moje nazwisko oddzielnie. Mimo tego, że językiem rosyjskim nie władam jeszcze w stopniu bardzo dobrym to na pewno w komunikatywnym, tak więc nie było źle. Rozumiałam przeciwnika. Na szczęście była ze mną Tania. Akta sprawy wyglądają następująco – kara grzywny 5000 rubli oraz 5 lat zakazu wjazdu na terytorium Federacji Rosyjskiej, o którym dowiedziałam się w hostelu , ponieważ miła sędzina ( naprawdę była bardzo miła) nie wspomniała ani słowem na ten temat. Podziękowałam jej i powiedziałam kiedy planuję wyjechać itd. Zaproponowała mi nawet eskortę policji :P. Grzecznie odmówiłam. Wspomniałam, że będę wyrabiać wizę, jak się później okazuje niepotrzebną…
W urzędach
Na drugi dzień z biletem autobusowym także Ecolines – nie było innych przewoźników ani nawet czasu, żeby ich szukać, jedziemy do urzędu wizowego wyrabiać wizę. Przyjmuje nas inna Pani, która po przeczytaniu orzeczenia sądowego stwierdza, że jest wyraźnie napisane, że nie potrzebuje wizy i mogę jechać do domu choćby dzisiaj. Był to czwartek 1 września. Urzędniczka mówi, że mogę upominać się od Państwa rosyjskiego 1000 rubli, które zapłaciłam za wizę, ale nie było na to czasu i nie zależało mi na tym w danym momencie. Tutaj wyszło małe nieporozumienie, bo powiedziałam wcześniej sędzinie, że wyrobię wizę w ciągu dwóch dni, a ona się tylko uśmiechnęła , nie mówiąc nic , że jej orzeczenie jest wystarczające do przekroczenia granicy. Jeszcze tego dnia chciałyśmy zapłacić karę, ale okazało się, że właśnie w ten dzień, wchodziła w życie ustawa związana z płatnościami jakaś tam nie wiem :P. Ogólnie, która stworzyła nam chwilowy problem. Trzeba było wracać się do sądu po nowe tak zwane rekwizyty, w tym przypadku dane do przelewu. Kolejka była długa , ale z litości przepuszczono nas. Potem nie można było zapłacić w jednym banku… Ale spotkałyśmy jednego szczęśliwca naszego „kolegę” z dnia poprzedniego, który zapłacił karę po prostu w innym banku.
Powrót
Jedziemy szybko do Ecolines przebukować bilet. Już w lepszych nastrojach. Wchodzimy szybko tłumaczymy cała sytuację. A jedna z pracownic, w sumie wszystkie zaczęły mówić, że jak chce wracać do domy, skoro nie mam wizy… Ręce mi opadły. Zaczęłam się kłócić, mimo, że ich nie opuszczał spokój . Tania też już wychodziła z siebie – miała bilety na czwartek 1 i nie chciała mnie zostawiać samej bez dokończonych formalności. Ignorowały mnie, kiedy pokazywałam im numer kobiety – urzędniczki z biura wizowego, która kazała dzwonić do siebie w razie problemów. W końcu po 30 minutach stresu i napięcia dodzwaniają się na granicę. Pada słowo po rosyjsku, że mogę jechać. Kamień z serca. Stres towarzyszył mi nawet na granicy z Litwą. Będąc w Polsce popłakałam się ze szczęścia.
Ogólnie rzecz biorąc zawiniło wiele czynników. Mam nadzieję, że moja chaotyczna wypowiedź być może pomoże uniknąć komuś niepotrzebnych problemów oraz stresu. Te całe załatwianie, odsyłanie nas z miejsca na miejsce, ciągłe jeżdżenie metrem, chodzenie w deszczu… Nie pamiętam wszystkich szczegółów , ale było ciężko. Chciałam nawet kupić bilet na samolot za 1500 zł, bo znalazłyśmy info, że na lotnisku przedłużają wizy. Postanowiłyśmy się upewnić . Tania zadzwoniła na lotnisko Pulkovo i powiedziano nam , że nie są w stanie udzielić nam takich informacji na temat wizy, bo to zależy od przewoźnika… Ale nie żałuję wyjazdu, widocznie tak miało być. Wierzę w przeznaczenie, nic nie dzieję się przypadkiem. Jestem bardzo wdzięczna Tani, która okazała się być prawdziwą przyjaciółką. Została z dziewczyną, z którą nie znała się za długo bo trzy tygodnie i z która od czasu do czasu rozmawiała na Skype. Tania z całego serca Ci jeszcze raz dziękuję !!! Oraz wszystkim tym, którzy wsparli mnie finansowo oraz duchowo. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś gdzieś się wybierzemy :). Może za pięć lat do Moskwy? Kto wie?
Ewelina
Fot. Tanya Mikhaylovskaya
Uff..! Przeczytałam i bardzo współczuję obu dziewczynom, przeżyły ogromny stres! Widzę jednak, że mimo wszystko wyjazd był piękny, co widać na zdjęciach 🙂
To, że nas tam nie lubią, hmm.. trudno, nie wszędzie jesteśmy witani z radością..
Byłam w Petersburgu w 2015 roku, z wielkim sentymentem wspominam ten wyjazd, ale pewnie dlatego, że nie mieliśmy takich „przygód”, jak Twoja siostra.
Zdjęcia znakomite!
Sytuacja była ciężka, ale na szczęście wszystko dobrze się skończyło :). Dziewczyny wróciły bogatsze o nowe doświadczenia:) i wydaje mi się, że o wiele mądrzejsze:).
Mimo wszystko są zadowolone z wyjazdu :).
Póki co nie wybieram się do Rosji, ale bynajmniej nie ze względu na zaistniałą sytuację – mam inne plany urlopowe :).
Tanya dziękuje za miłe słowa na temat zdjęć – są one jej autorstwa.
Pingback: Что случилось в Питере остается в Питере – Smaczne Podróże
Hej! Współczuję ogromnie, Pan w ambasadzie zachował się niepoważnie, przecież oni są tam właśnie po to, żeby pomóc w takich sytuacjach! Ja jechałam również z firmą Ecolines tylko, że przez Litwę i Łotwę i polecam na przyszłość. Żadnych problemów 🙂
co za dziwny kraj I mentalnosc. A zachowanie konsula szokujace. Beda za to mialy co wspomnianac ze smiechem po latach 😉
Już, teraz się z tego śmieją :). Konsul powinien wsiąść się do ciężkiej pracy i wypasać kozy, bo chyba do niczego innego się nie nadaje. Mam nadzieję, że nie będę potrzebował nigdy ich pomocy :).
Na szczescie wszystko sie dobrze skonczylo. Łzy szcescia na polskiej granicy- bezcenne…. 🙂 Zbrodnia i kara dostojewskiego na żywo:)
No a konsul zachował się już nie skomentuje…. Od razu radzę udać się do służb imigracyjnych bo tam mi właśnie pomogli. Skierowli mnie do sądu , no ale takie są procedury. Ale warto pojechać , bo miasto jest naprawdę piękne. Ewelina 🙂 🙂 🙂
Pingback: Litwo ojczyzno moja, ty jesteś jak zdrowie… – Smaczne Podróże
Fantastyczne zdjęcia 😀 Też mi się marzy zwiedzić Petersburg ^^Twoja historia normalnie nadaje się na jakiś scenariusz 😀 Współczuje stresu jaki Cię spotkał w Rosji ale i trochę zazdroszczę przeżytej przygody 😀 Pozdrawiam
Świetne zdjęcia. Gratulacje 🙂
To akurat nie są moje fotografie , ale przekażę informację autorce :).
Pingback: Litwo ojczyzno moja, Ty jesteś jak zdrowie...
Pingback: A w Krakowie ... • Smaczne Podróże - Smak Życia
Pingback: Przepraszam, który stolik jest dla PILOTÓW? - Smaczne Podróże