W życiu czasem tak bywa, że zapomina się o niektórych rzeczach. Ostatnio uświadomiłem sobie, że zapomniałem opublikować 3 część relacji z Hiszpanii :D. Namiesza ona trochę w chronologii bloga, ale szkoda byłoby nie wykorzystać już gotowego posta
Zwiedzanie Madrytu
Nocnym autobusem firmy Alsa docieramy na dworzec autobusowy w Madrycie. Zmęczeni podróżą, udajemy się metrem do Hostelu Era. Niestety o 7.00 nikt nam nie otworzył, a chcieliśmy jedynie odpocząć w recepcji. Pod tym względem duży minus dla tego obiektu. Nie mając wyboru pojechaliśmy do centrum z plecakami. Wysiedliśmy na stacji Sol ( Puerta del Sol ). Słońce dopiero wschodziło, panował lekki półmrok, ulice były jeszcze puste – cały Madryt dla nas :D.
Plaza Mayor
Kierujemy się na Plaza Mayor, był on w tym czasie w remoncie – fasada była częściowo zasłonięta. Zwiedzanie przerwał nam padający deszcz, schroniliśmy się przed nim w Mc Donaladzie. Po wypiciu herbaty i 30 min czekania przejaśniło się, wiec wróciliśmy na wcześniej obraną drogę. Dotarliśmy do Plaza de la Armeria. Po lewej Katedra de la Almudena, po prawej Pałac Królewski, a na wprost pewnie był widok na Campo del Moro, tyle że wszystko było odgrodzone płytami OSB przysłaniającymi panoramę.
Nieopodal znajduje się Jardines de Sabatini. Ogród, fontanny i widok na pałac. Dalej poszliśmy do Plaza de Oriente, przeszliśmy obok Teatro Real, skręciliśmy w lewo i dotarliśmy do Plaza de España. Wszystko pięknie, ładnie, ale morale bardzo spadło. Zmęczenie daje powoli w kość. Jest 11,i mimo że hostel rozpoczyna rejestrację od 12 pojechaliśmy tam z nadzieją na odpoczynek recepcji.
W hostelu
Po dotarciu na miejsce pozwolono nam zaczekać, ale zostajemy zarejestrowani dopiero w południe, mimo że czekaliśmy 30 min i formalności można było załatwić wcześniej (nigdy nie miałem takiej sytuacji). Hostel był schludny, ale bez klimatu. Może po prostu byłem źle nastawiony – niesmak pozostał do tej pory. Prysznic i krótka drzemka postawiły nas na nogi :). Samopoczucie było o wiele lepsze. Syty posiłek dopełnił całości 😀 ( parówki na ciepło, bagietka i oliwki – nie zawsze jedliśmy w barach ) i można ruszać dalej.
Real Jardin Botanico
Kolejnym celem był Parque del Retiro. Najpierw jednak trafiliśmy do Real Jardin Botanico. Jako, że był to październik, kwiatów w ogrodzie nie było dużo – przynajmniej kwitnących :). Do tego część oranżerii zamknięta ze względu na remont. W maju musi być tam ślicznie :). Wejście 3 euro/osoba.
Po ogrodzie botanicznym udajemy się do El Retiro Park. Jest duży, bardzo ładny i bezpłatny. Palacio de Cristal, Estatua del Ángel Caído , Palacio de Valazquez i Monumento de Alfonso XII. Przyjemnie spacerowało się w słońcu, choć nie było zbyt ciepło.
O 19 postanawiamy wrócić w okolice hostelu i zjeść. Wchodzimy do 100 montaditos. Jest to sieć barów. Ceny nie są wygórowane ( zaczynają się od 1 euro ), można trafić też na liczne promocje. Co tu dużo pisać, jedzenie dobre, tinto jeszcze lepsze :D. W tych lokalach można kupić piwo bez przekąski. Po kolacji wróciliśmy do hostelu dokończyć pakowanie.
Wylot
Metro kursuje od 6 rano. Na lotnisko obowiązuje inna taryfa przejazdowa. Myślałem, że uda się nam wyjść ze stacji na biletach, które jeszcze nam zostały ( 10 przejazdowe ). Niestety musieliśmy dokupić kolejne za 3 euro. Dojazd na lotnisko z przesiadką zajął nam 40 min.
Mieliśmy tylko jeden dzień na zwiedzanie, ale uważam, że i tak całkiem sporo udało nam się zobaczyć. Zawsze jest, niedosyt, że ominęło się tyle miejsc wartych zobaczenia. Zostaje jedynie nadzieja, że uda się tam kiedyś wrócić :).
Lubię Madryt mimo, że nie przepadam za dużymi miastami. Mogłabym tam mieszkać….tylko o wagę bym się martwiła bo te ich pyszne jedzenie, bary z tapas tylko cały czas nęcą. O słodkościach z churros na czele, że nie wspomnę 🙂
Madryt nie oczarował mnie, ale może jest to kwestia zbyt krótkiego pobytu. Bary Tapas zostaną na zawsze w mojej pamięci :). Jedzenie tam było po prostu pyszne :).
wiadomo de gustibus non est disputandum 🙂 Ja mogłabym tam zamieszkać, tak je lubię. Ma wszystko co trzeba (prawie) i nie przytłacza swoją wielkością. Można łatwo zapomnieć, że jest się w wielkim mieście jeśli tylko się chce.
Ja wole mniejsze, spokojne miejsca – najlepiej z dala od cywilizacji :). Czego brakuje Ci w tym mieście?
Morza lub oceanu 😉
Brak plaży odczuwa się szczególnie w upalne dni, a tych raczej w Hiszpanii nie brakuje :).
Mnie Madryt nie specjalnie zachwycił. Może jakbym został w nim trochę dłużej i poczuł to miejsce to bardziej by mnie to przekonało, ale chetnie bym do niego wrócił.
Mnie też nie porwał, ale chcę tam wrócić aby lepiej poznać to miasto :).
Hiszpania….zdecydowanie moja faworytka ,moglabym sie tam przeprowadzic nawet dzisiaj ,calkowicie odpowiada mi tamtejszy klimat i przyjazni ludzie.Fakt zaliczylam jedynie Barcelone ale zanim zobacze inne miasta wróce ponownie do Barcelony bo zaczarowała mnie ,a potem jak sie uda Madryt ,bo patrzac naTwoje zdjecia rownie piekny.
Ja również uważam Hiszpanię za bardzo przyjemny kraj, choć nie wiem czy chciałbym tam mieszkać na dłużej. Na pewno tam wrócę. Mimo, kilku wizyt zobaczyłem bardzo mało, a jest jeszcze tyle do zwiedzania :). Mam nadzieje, że kiedyś uda Ci się tam przeprowadzić. Daj znać – będę czekał na zaproszenie :).
Pozdrawiam :).