Smaczne Podróże - Smak Życia
Blog o podróżach po Polsce i świecie • Informacje praktyczne
Dawno nie poznałem tak pozytywnie zakręconych osób 🙂
Bryła Gerta – na emigracji w Hiszpanii od 12 lat. Na umowie o pracę ma tytuł manipulatorki :).
Bryła Marzena vel Maskota – na emigracji w Hiszpanii od 2006 z 3 letnią przerwą. Maskota zaś na umowie ma tytuł pionka :).
Człowieczy kot – kot Bryły Gerty o imieniu Misia.
Nora – mieszkanie dziewczyn, o przyzwoitym standardzie, ale bez zasięgu.
Zwiedzanie rozpocząłem od Palos de la Frontera – bardzo bogata wieś z której Kolumb wypłynął odkrywać nowe lądy – przy okazji je grabiąc.
Ciekawostka z Wikipedii – powstała teoria, że Kolumb był Polakiem :D. Jak twierdzi jeden Pan miałby on być synem Władysława III Warneńczyka.
W miejscowości można zobaczyć Kościół San Jorge, La Fontanilla jest też kilka ładnych skwerków. Po krótkich oględzinach, za radą Brył ruszyłem pieszo do pobliskiej miejscowości La Rabida.
A tam okazało się, że jest co oglądać :):
Najbardziej podobały mi się statki – i Ty możesz poczuć się jak prawdziwy marynarz :), bez żartów bardzo fajne miejsce.
Są to ciekawe miejsca i warto poświęcić dzień, aby je zobaczyć. Szkoda tylko, że w ogrodzie botanicznym ( wstęp bezpłatny ) nie było już kwiatów.
Zrobiłem kilka kilometrów, ale psychicznie czułem się wyśmienicie :). Poranek był chłodny, na niebie nie było ani jednej chmury, a w południe słońce przyjemnie grzało moje wymarznięte kości.
Bynajmniej nie był to koniec atrakcji na ten dzień. Po powrocie do mieszkania Maskota zabrała mnie do El Rocio – coś na wzór naszej Częstochowy, tyle że z opowieści Bryły Marzeny, to co dzieje się po celebracji rożnych świąt, mało ma wspólnego ze świętością i czystością – ostre balety.
Ołtarz w kościele jest konkretnie ozłocony i robi wrażenie. Nieopodal jest kaplica w której zapala się świecę w czyjejś intencji. Choć moja wiara jest bardzo wątła i ja zapaliłem dwie.
Z placu przed kościołem można oglądać mokradła Parku Donana. Akurat były tam dzikie konie. Park znany jest jako siedlisko licznych gatunków ptaków. Słaby ze mnie ornitolog i ptaszki mnie nie pociągają :).
W drodze powrotnej zajechaliśmy jeszcze do Matalascanas na plażę. Trafiliśmy na piękny zachód słońca, który sprawił, że czułem się jeszcze lepiej :).
W mieszkaniu czekał na nas obiad – Gerta spisała się na medal. Przygotowała nam Hiszpańskie dania:
Dzienne wydatki:
Autobusem ruszyłem zwiedzać Huelve ( czytaj Welbe – początkowo miałem problemy z nie wymawianiem H. Hiszpańskie nazwy dalej sprawiają mi trudność ).
Trochę się rozczarowałem miastem. Myślałem, że będzie tam równie ciekawie jak w La Rabida. Było kilka fajnych miejsc, takich jak :
Poza tym miasto nie robi szału. Pochodziłem jeszcze uliczkami, niestety nie znalazłem tam nic więcej, co by mnie zainteresowało – szkoda.
Wieczorem pojechaliśmy do miejscowości Moguer na obiad. Wszystko było pyszne :).
Fabryka Czasu Ulotna
Poproszę o adres do Brył ;-P
Arek
Kurde, nie wiem czy mogę go udostępnić. Zapytam dziewczyn, czy się na to zgodzą. Dobrze byłoby, gdybyś napisała w prywatnej wiadomości o co chodzi :).
Fabryka Czasu Ulotna
Hejo – nie no żartowałam 🙂 Przecież to Twoi dobroczyńcy – serdeczne dla nich pozdrowienia 🙂 No i dla Ciebie też 🙂
Arek
😀 Dziękuję bardzo, w ich i swoim imieniu :).
Fabryka Czasu Ulotna
😀
natuurfreak
Fantastic post
Arek
Thank you very much :).
Sewilla - Bryły w Andaluzji • Smaczne Podróże - Smak Życia
[…] Palos de la Frontera – port Kolumba […]
Czyli Andaluzja w całej okazałości - Sewilla część 2 • Smaczne Podróże - Smak Życia
[…] Palos de la Frontera […]