Szkocja – Fort William & Ben Nevis

Szkocja – Fort William & Ben Nevis

Atrakcje Fort William

Od rana mentalnie towarzyszył nam Shivaay ( postać z hinduskiego filmu akcji, której żadna pogoda nie straszna, a Chuck Norris może czyścić mu buty 🙂 ). Zmotywował on nas do wejścia na Ben Nevis, mimo że prognoza pogody zapowiadała wiatr o prędkości 70 km/h.

 

Treking na Ben Nevis

Wraz z każdym przebytym metrem i wzrostem wysokości delikatne podmuchy przybierały na sile. Nagłe porywy wiatru zmuszały nas do zatrzymania się i znalezienia kolejnego punktu podporu. W trakcie marszu ścieżką Ben Nevis Mountain przybywało warstw ochraniających ciało. Na głowie do czapki i kaptura dołączyła kominiarka i komin, a cienkie rękawice zamieniły się na zimowe.

Po pokonaniu „Wietrznego rogu” ( Windy corner) – ponoć bardzo niebezpieczny punkt na szlaku, doszliśmy do granicy śniegu, więc raki na nogi. W czasie ich zakładania „Szatan” (wiatr) w kilka minut oblepił nas śniegiem. Agata wycofała się i zaczęła schodzić do Fort William. Wraz z Marcinem ( trzecim towarzyszem wyprawy ) ruszyliśmy dalej. Po pokonaniu kilkuset metrów dotarliśmy do rozdroża ścieżek Ben Nevis Mountain i North Face. Nasz szlak był niewidoczny. Jednak, nie to stanowiło problem. Pokonywanie trasy pod wiatr ze śniegiem bez gogli w takich warunkach nie wchodził w grę. Moc Shivaaya nas opuściła, zdecydowaliśmy się zawrócić.

Zejście z Ben Nevis

Wraz ze zmniejszającą się wysokością i odległością do miasta pogoda robiła się łagodniejsza. Z jednej strony słońce i przyjemne ciepło z drugiej delikatne płatki śniegu niesione zimnym wiatrem – przyjemny mix :).

Atrakcje Fort William

Poza trasami i pięknymi widokami Fort William ma kilka miejsc wartych polecenia:

  • The West Highland Museum – nieduże, ale przyjemne muzeum.
  • The Jacobite – pociąg parowy, pokonujący trasę z Fort William do Mallaig,
  • Glenfinnan viaduct – słynny wiadukt który został wykorzystany w filmie Harry Potter.
  • Glenfinnan Monument – pomnik zbudowany na cześć Jakobitów, którzy próbowali wyzwolić Szkocję, spod władzy, sami wiecie kogo. Niestety ich cały misterny plan legł w gruzach.
  • Schody Neptuna – 10 śluz zbudowanych na Kanale Kaledońskim, które podnoszą go o 19 metrów.

Polowanie na Haggis

Haggis, czyli narodowa potrawa Szkotów, to owcze podroby zmielone z cebulą z dodatkiem płatków owsianych, wywaru oraz przypraw. Tradycyjnie umieszczone w żołądku, obecnie częściej spotyka się je w sztucznych opakowaniach.

Zamówiliśmy Haggis z kurczakiem. Na talerzu był jedynie jego plasterek. Nie tego się spodziewaliśmy. Było smaczne, ale czuliśmy, że była to tylko namiastka oryginalnego dania.

Sprawdź inne wpisy:

34 Comments

    • Arek

      Widoki robiły wrażenie :). Również polubiłem haggis :), ciekawa konsystencja :).

  1. Tom

    Faktycznie jesteście nieustraszeni! Przy takiej pogodzie o wiele wygodniej jest leżeć z nogami na kominku 😉 Ale zazdroszczę fajnej wyprawy i widoków.

    • Arek

      Dziękuje bardzo :), wyjazd był bardzo udany. Ja też lubię ciepło domowego zacisza i ogień w kominku, ale od czasu do czasu dobrze jest trochę się sponiewierać :).

  2. Dla mnie jakieś 20 stopni za zimno 😀 W życiu nie jadłem haggis i w moim mieście niestety nie pojem. Może uda się znaleźć to danie w jakiejś restauracji.

    • Arek

      :D, nie było aż tak zimno :). Nie wiem, czy haggis smakowałoby wszystkim. W jakim mieście mieszkasz?

  3. Piękna! I pomyśleć, że w naszej pamięci utarła się jako zielona, nizinna kraina z mężczyznami w kitlach. Pokazujecie jej zupełnie inne oblicze i to na korzyść. Ja akurat lubię surowe klimaty. Im więcej natury, tym lepiej. Super, czekam na kolejne posty 🙂 Możecie też wpaść zwiedzić Toruń 🙂 https://toruniankapl.wordpress.com

    • Arek

      Dla mnie to kraina górek i pięknych widoków. Facetów w kiltach nie widziałem, zielonej trawy też jeszcze nie było, mimo to było pięknie. Akurat trafiliśmy na dobrą pogodę, gdy w pozostałej części wyspy szalała „Bestia ze wschodu” tam było słonecznie.

      Kolejne posty już wkrótce – koniec urlopu czas wracać do pracy. Toruń jest na mojej liście miast do odwiedzenia, tylko nie wiem kiedy się tam wybiorę ;).

      • Zapraszam, bo jest co zwiedzać. Miasto z historią. A ja lubię takie ryzykowne okoliczności właśnie, żywioły.

        • Arek

          Postaram się odwiedzić Toruń jak najszybciej się da. Nie wiem czy w tym roku uda mi się to zrobić, ale kto wie :). Od pewnego czasu bardzo rzadko ryzykuję. Mam bardzo duży respekt do żywiołów – szczególnie do wody i bardziej zwracam uwagę na to co robię. Jest jeszcze tyle do zobaczenia i szkoda byłoby skończyć swoje podróżowanie zbyt wcześnie.

          • We wszystkim trzeba mieć umiar. Ja zawsze miarkuje ryzyko – nigdy nie podejmuję zbyt wielkiego, a jeśli już to zawsze szacuję. Mam taki analityczny umysł trochę. Niemniej jednak lubię jak się dzieje – chociaż życia bym nie zaryzykowała, bo to głupota po prostu. Tak jak mówisz… jest zbyt wiele do zobaczenia i przeżycia 🙂

          • Arek

            Dokładnie, życie jest tylko jedno i trzeba je szanować. Nie wiem czy mam analityczny umysł, ale też oceniam ryzyko :).

          • Arek

            :D, Też na to zwracam uwagę :). Niektóre rzeczy nie są warte złamanego grosza, za niektóre słono bym zapłacił :).

          • Ja też… tylko nie ma z czego xD Dobrze, nie będę Ci spamować. Wpadnij też do mnie 🙂 A ja będę zaglądać co tam u Ciebie nowego. Pozdrawiam.

  4. *kiltach, przepraszam 🙂 Literówka, a jaka nieładna.

      • No ale w tym wyjątkowym przypadku ta jedna literówka zmieniła sens zdania 🙂

        • Arek

          Tylko delikatnie zmieniła sens zdania :), ale domyśliłem się o co chodzi :).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *