Dunaj pod prąd – 2888 kilometrów zimą

Dunaj pod prąd – 2888 kilometrów zimą

Pod koniec 2019 roku szykuje się ciekawa kajakowa wyprawa „Dunajem pod prąd„. Organizatorami i uczestnikami wyprawy jest Piotr Kuryło oraz Robert Tomalski.

Start wyprawy zaplanowano na 22 grudnia, czyli pierwszy dzień kalendarzowej zimy. Jak mówi Piotr:

My się zimy nie boimy! Im trudniej, tym lepiej”.

Kajakarze wyruszą z ujścia Dunaju do Morza Czarnego i będą kierować się pod prąd do źródła, za które obrali źródła rzeki Breg w miejscowości Furtwangen im Schwarzwald w Niemczech – 2888 kilometry dalej.

Przepłyną oni m.in. przez takie kraje jak: RumuniaSerbiaWęgryChorwacjaSłowacjaAustria. 

Piotr Kuryło kolejny raz będzie próbował swoich sił zimą, dla Roberta Tomalskiego będzie to pierwsza tego typu akcja.

Robert Tomalski oraz Piotr Kuryło chcą pokonywać przynajmniej 50 kilometrów dziennie. Ze względu na bardzo krótki dzień, będą płynąć również po zmroku w świetle czołówek. Założyli, że pokonają Dunaj pod prąd w 2 miesiące.

Piotr Kuryło

Piotr Kuryło rozpoczął swoją przygodę ze sportem od biegania, po ukończeniu 30 roku życia. Jego początki nie były lekkie, ale jak mówi „z czasem intensywne treningi przyniosły efekty”. Zdobywał medale w prestiżowych maratonach i ultramaratonach.

Sześciokrotnie startował w Spartathlon, który ukończył 4 razy. W 2007 po przebiegnięciu 246 kilometrów z Aten do Sparty zajął drugie miejsce. Grecy pokochali go za jego niezłomność.

W 2010 roku w „Biegu dla Pokoju” przebiegł 20 tysięcy dookoła kuli ziemskiej, za który w 2011 roku otrzymał nagrodę Kolosy w kategorii „Wyczyn roku”. Po ukończeniu rocznego biegu Piotr przerzucił się na kajak i od tamtego momentu jest on częścią jego życia.

Robert Tomalski – kajakiem pod prąd

Zapalony kajakarz, który jak mówi, rozpoczął swoją kajakową przygodę po spotkaniu Piotra Kuryło. Piotr odwiedził go w domu, „naopowiadał głupot” i zostawił swoją książkę. Zaraz po tym Robert wsiadł w ciężki składany kajak i przepłynął z Bałtyku do Drogomyśla – 1000 km Wisłą pod prąd, w 27 dni.

W ciągu 4 lat przepłynął cztery rzeki pod prąd i podjął próbę na Jangcy. W tym roku pokonał również odcinek Sewastopol-Moskwa.

  • Wisła 2016 – 1000km/27 dni
  • Wołga 2017 – 3690 km/ 53 dni
  • Jangcy 2018 – nieukończone
  • Odra 2018 – 900km/18 dni
  • Don 2019 – 1950 km/34dni
  • Sewastopol-Moskwa – 2019 3000km+ 52 dni

Ulubioną rzeką Roberta Tomalskiego jest wielka Wołga, ale tegoroczna wyprawa Sewastopol-Moskwa 2019 (3000 km, 2 morza i trzy rzeki pod prąd) również przypadła mu do gustu. Jak określił Robert:

” Była to piękna i zarazem mordercza wyprawa”.

Skalę wysiłku oraz stopień trudności wypraw Roberta można łatwo określi po jego wadze. Mianowicie im trudniejsza przeprawa, tym większa redukcja masy ciała. Przykładowo:

  • Odra -7 kg
  • Wisła -10 kg
  • Wołga -14 kg
  • Sewastopol-Moskwa -17 kg

Czemu Dunaj pod prąd i zimą?

Głównym powodem ich zimowej wyprawy jest stopień trudności. Im ciężej, tym lepiej! Zawsze pod prąd!

Piotr chcę również pokazać, że:

Polak potrafi! Że Polak nie pęka, jest ze stali, jak w książce Ernesta Hemingwaya „Stary człowiek i morze”.

Stary człowiek na morzu nie poddał się w walce z ogromnym marlinem, tak ja wraz z Robertem będę walczył z prądem potężnego Dunaju i niesprzyjającą zimową aurą.

Zimowa wyprawa Dunajem ma również swoje plusy; prąd rzeki jest stabilny i nie tak porywisty, jak w czasie wiosennych roztopów, do tego rumuńskie miśki nie będą nam wyjadały jedzenia z kajaków.

Timeline Dunaj pod prąd

2 stycznia

Z pod radomskiej Kolonii Lesiów uczestnicy wyruszyli w kierunku Rumunii do Delty Dunaju. W drodze nastąpiła awaria samochodu w Krakowie. Ekipa musiała czekać na naprawę.

4 stycznia

Ekipa jest dalej w drodze.

5 stycznia

Godzina 12:00 oficjalny start wyprawy. Przygodę czas zacząć. Wyprawa dedykowana jest Kubie – podopiecznemu Fundacja Dietering – który zmaga się z mózgowym porażeniem dziecięcym. Przyłączcie się do akcji KAJAKIEM POD PRĄD – DLA KUBY

6 stycznia

Z powodu zbyt silnego wiatru bracia Kuryło zwrócili spod starej latarni w Suknie w środkowej delcie Dunaju. Zmuszeni byli do wejść na wał przeciwpowodziowy, który prowadził przez Kazali i odbijał daleko od koryta rzeki. Robert Tomalski dalej płyną Dunajem. Był ok. 10 kilometrów przed braćmi. Tego samego dnia, wieczorem bracia Kuryło zostali zaatakowani przez watahę wilków. Zabarykadowali się w małej pustej obórce. Nic nikomu się nie stało.

7 stycznia

Z powodu pęknięcia w kajaku Pawła Kuryło spowodowanego zepchnięcia dużą falą na brzeg, bracia Kuryło zakończyli wyprawę. Robert Tomalski samotnie kontynuuje spływ.

11 stycznia

237 km za mną, ogromne wyzwanie… Jak widać po rękach… Motywacja i determinacja ogromna więc daję radę… Choć lekko nie jest.
Dziś w nocy miałem sporo szczęścia… Okradziono 3 łódki zacumowane obok mojego kajaka. Na szczęście moją MGŁĘ oszczędzono…

12 stycznia

8 dzień od morza i około 300 km dalej.
Skończyliśmy o 00:30 w noc. Jestem pod mostem droga na Konstanca.

13 stycznia

Dzisiaj 9 dzień od morza pora zaczynać. Wczoraj dopłynęliśmy do Kalarasi dzisiaj już będziemy obierać kurs na zachód i Dunaj schodzi się w jedno koryto.

14 stycznia

10 dzień marszruty. Rzeka żywi. Do tej pory wyłowiliśmy rybę sztuk 1, jabłko i dzisiaj rogalika hermetycznie zapakowanego. Dzisiaj płynęliśmy do 3 w nocy. Wilki od 21 godziny zaczęły przeraźliwe nawoływanie przede mną jak i za mną. W nocy robi to wrażenie. Więc pogoniłem kilometrów o 1 w nocy kajak cały zamarzł lodem ster przestał działać potem nadciągnął tuman i po omacku ostatnie 2 godziny dopłynęliśmy do miejscowości Oltenita.

15 stycznia

Dzień 11 pora zaczynać . Aż z tego wycia nocnego (po wodzie niesie) wszedłem w internet i co czytam? Największe skupisko wilków i niedźwiedzi ( mam nadzieję że bure śpią) w Europie to Rumunia. A tu lasy i lasy i rzeka. Kontakt miałem akurat tamtej nocy myślałem że to pies uszedł jak zobaczył ale wtedy byłem na wodzie.

16 stycznia

Wracamy 4 km w Giurgiu, wyspa we mgle nie zauważyłem. A pod mostem bałwany prądy uff. Ruszyłem w nocy w to i o mały włos bym przeszedł. Brakło może 1 metr góra 2 i bym się wyrwał . Jednak przegrałem . Noc przy moście teraz wracam około 4 km opłynę ją od strony prawej i będzie ok.

17 stycznia

13 dzień pora zacząć . Jesteśmy na 517 km od morza. Dziś w nocy przybyły w odwiedziny „Wyjce”, ale nie budziły ( no nie wypada gościa zmęczonego budzić). Cwane obeszły kajak i poszły dalej brzegiem w dół rzeki.

23 stycznia

Płynę mam się dobrze sypiam z otwartymi drzwiami (suwak zepsuty) z karimaty uchodzi powietrze, śpię podrzucając ciuchy pod śpiwór, ale jestem zdrowy i co jeszcze Aaa jestem na 785 km.

24 stycznia

O godz. 10.51 opuściliśmy Bułgarię i weszliśmy na wody Serbskie ( płyniemy prawym brzegiem od 4 dni ) Obecna pozycja 847 km. Obecna pozycja to 886 km . Jutro miniemy 1/3 i bierzemy kurs na Belgrad. Pierwsza zapora za plecami. Jutro wdepniemy w gości do Orszowa.

2 luty

2 Luty obecna pozycja 1283 km. Pamiętajcie o celu wyprawy Roberta link poniżej https://zrzutka.pl/yubeev.

5 luty

Jestem u Wiktora Orbana na kawie. Mówi dawaj Robert co będziesz w takie grzywy wiatr się szarpał. Przecież u Mnie to jak byś już w Polsce. Sztormik od wczoraj wiatr do 80 km/h i jutro jeszcze tak samo.
1444 km przekroczyłem o godzinie 11 ( połowa).

Gościnnie u chłopaków z Ćerewicz Serbia Slobodan. Byłem u Jowana w winnicy na degustacji prosto z beczek. Jowan tytułowany, najlepsze wina. Dwa czerwone i białe płyną kajakiem do Polski 🍷 coś takiego pierwszy raz na oczy widziałem👌👌👌 obiado kolacja gulasz z dzika na brzegu rzeki Dunaj i jeszcze na 2 dni ze sobą dostałem 👌👌.

6 luty

Robi się nie ciekawie. Wczoraj w nocy wody przybyło ponad 1 metr. I obserwuje, ciągle przybywa. Jestem co prawda jeszcze w miarę bezpieczny, ale jak w takim tempie będzie przybierać?? Do rana może mnie w tym lesie odciąć. Spać dziś nie będziemy.

8 luty

1581 km. Jutro zawitam na przedmieścia Budapeszt (60 km)
Kto dużo wiosłuje temu mało zostaje.

9 luty

1638 km.
Jestem 4 km od centrum Budapesztu czyli już w mieście.  Przypominam zapominalskim o zbiórce pieniążków dla Kuby
https://zrzutka.pl/yubeev
http://www.fundacjadietering.com/

10 luty

Jestem w Dunabogdany. Silny zachodni wiatr (choć chroniony byłem przez prawy brzeg. Dodatkowo mocny deszcz trochę spowolniły mój kurs. W tych warunkach na wodzie tylko Robert i kaczki.

11 luty

1695 km zrobione. Dzisiaj niecałe 10 km. Tu górzysty teren wiatr tak głupieje, że aż wodę porywa bryza na 20 m tworząc coś ala trąby. Strasznie to wyglądało na momencie kajak ustawiło prawą burtą do uderzenia po czym nawet podpórka nie pomogła. Kąpiel, dobrze że jestem spięty z kajakiem jak i wiosło i że nie zdążył nurt wypchnąć na środek, a cudem poczułem kamienie i dzięki nim udało się do brzegu ufff.
Dzisiaj suszymy ciuchy i zalegamy w hotelu. Mówią, że jeszcze jutro taka pogoda potem wiatru nie tylko sam deszcz

12 luty

Pauzujemy drugą noc na 1695 km w miasteczku Nagymaros w hotelu ,, Fogado,, Wczoraj po wywróceniu się do góry dnem po raz pierwszy od 5 lat przegrałem z żywiołem. Niedobrze, chyba słabszy się robię. Na przyszłość to zła wiadomość. Dobra dla moich ulubieńców ala: siwobrody , rudy i ich zwolenników .Dunaj choć stawia opory (pogoda zmienna strasznie) nie odpuszczę mu . Trzymamy się za łby już grubo ponad 30 dni. Atakuje jak nie wiatry, to fala powodziowa, to mrozem, deszczem, nurtami, a to daleko od brzegu często …. Mocny jest zobaczymy dalej czym jeszcze zaskoczy

14 luty

Jesteśmy na 1802 kilometrze.
Dobra wiadomość to 2 dni mały wiatr.
Zła to robi się strasznie ciężko – nurty, wiry, półki, główki, a Dunaj strasznie niesie …. Wczoraj 58 km dzisiaj 48 km.

15 luty

Jesteśmy 8 km od Bratysławy . Gdyby nie mielizna i noc już bym dzisiaj przybył w gości do centrum. Jutro za dnia opłynę tą płyciznę.
Gra się jak przeciwnik pozwala, myślę że będzie jakieś 1865 km.

16 luty

Słowacy fantastyczni ❤️👌👌👌 Dzisiaj po przepłynięciu 1875 km spotkałem kajakarzy. Janusz załatwił mi nocleg (ostatni dzień na Słowacji jestem na granicy z Austrią). Zrezygnowałem w tych warunkach z dalszej walki. Nurt silny bardzo, a przy dużym wietrze jest bardzo ryzykownie. Za dużo przeszedłem, aby pod koniec popełnić błąd w tych warunkach. Jutro wiatr mały, po jutrze znów silny heh loteria

17 luty

1921 kilometr. Jestem w Wiedniu za śluzą (przenoska). Jutro zwiedzamy miasto z wody.

18 luty

Kajakiem pod prąd 1965 km.
Miasteczko Tuln. Cezar Marek Antoniusz był tu przede Mną.

21 luty

Wisła, Wołga, Odra, Sewastopol-Moskwa, Dunaj.

Największe podziękowania i szacunek za wszystko należy się mojej kochanej żonie Reni. Że ogarnia przez te 5 lat utrzymanie, kiedy Ja się relaksuję na rzekach. Bez niej nic bym nie zrobił.
Obecna pozycja to miejscowość Isperdorf 2060 km.
Wczoraj kilka dat
1. Mój rok urodzenia
2 Rok urodzenia mojej Reńki. Nie zrobione
3 Rok urodzenia Adrianka 💔
5 rok urodzy Michałka nie zrobione

22 luty

Wczoraj miła niespodzianka w Restauracji. Z głodu zjadłem bardzo smaczny podwójny obiad, a gdy poprosiłem o rachunek szef powiedział, że za jeden obiad uregulowali klienci, którzy już wyszli, a za drugi poznany przyjaciel Paul. Jakież było moje zdziwienie
Z powodu silnego wiatru zabrakło około 15 km do Linz. Zbliżamy się do Niemieckiej granicy.

Obecna pozycja to 2150 km.
Dzisiaj kolejny super dzień, a i historii troszkę…
Pod Linc na przenosce spotkałem małżeństwo spacerujące z psem. Próbuję tłumaczyć coś po angielsku, że płynę do Niemiec, że ja Polak, a gość mi odpowiada po polsku że rozumie. Pytam skąd umie po polsku odpowiada, że jest Polak i mieszkają w Linc. Podarował mi okulary przeciwsłoneczne -strasznie słońce dawało po oczach kiedy zachodzi, a rzeka płynie z zachodu. Darek z małżonką podarowali pieniążki dla Kuby które odłożyłem do schowka.

Będąc jeszcze na przedmieściach Bratysławy miałem taką samą sytuację – spacerujący kolega z dziewczyną także widząc cel wyprawy podeszli i podarowali pieniążki. Ponadto pod Wiedniem wyłowiłem butelkę pełną ruloników listy, a w jednym widać jakieś zawiniątko. Oczywiście wiozę do domu.

A u Was jak tam wpłacacie? czy tylko prawdziwi znajomi? Ode mnie pełen szacunek dla każdego z osobna co wspomogli także tych co zaangażowali się rozpowszechniając zbiórkę.
https://zrzutka.pl/yubeev
http://www.fundacjadietering.com/

23 luty

Jestem na 2196 km. Do Niemiec zostało z 20 km. Dzisiaj ostatnia noc w Austrii i zaczynamy 10 ostatni kraj. Strasznie silny wiatr z deszczem spowolnił kurs.

24 luty

Dzisiaj zawitaliśmy do Wishofan (Niemcy) 2250 km ( książkowo hehe ) Robimy jeść, pić i spać. Niedawno był 1111 km, a teraz 2222 – 3333 już nie będzie.

25 luty

Z 2888 km zostało 587 km
Moja pozycja to 2301 kilometr.
Jutro co prawda deszcz i wiatr. Jeśli dotrę do Ratyzbona, a dotrę to myślę złamię Dunajowi kark.
Tam dwie spore rzeki odejdą. Woda miejscami jakby się gotowała, rzuca moją starą poczciwą łajbą mocno.

26 luty

Moja pozycja to 2355 km
Dzisiaj miałem spotkanie z kolegą Wojciechem Czerwonką z mojej miejscowości, akurat tutaj pracuje. Zrobił mi zakupy, jedzenia starczy mi praktycznie do źródła rzek. Wojciech dorzucił kolejną kwotę dla Kuby. Wcześniej spotkałem małżeństwo. Nie zapytałem o imię, ale z tego co zrozumiałem pochodzi z Serbii. Był pod wrażeniem i także dorzucił się na leczenie.

1 marca

Moja pozycja to 2478 kilometr (Miasto Neuburg).
Dzisiaj ostatni dzień zimy w stylu Rosyjskim. I lipa, nie udało się. Mój idol Denis Urubko by już zakończył.
Przeliczyłem się .. najbardziej że zimą dni dużo krótsze.

Na zaporze samoobsługowej (tu takie mają sam uruchamiasz dok) krzyczę coś a’la „from polen”, a gość mi odpowiada po Polsku ,,ja też Polen no i co?
Okazuje się, że ja warchoł trafiłem na hanysa. Michał akurat pracował tu. Na dodatek śluza w remoncie i nie działała, ale we dwóch szybko wyciągnęliśmy kajak i za zaporę. Podziękowania Michał Pilch. Ziomek to Ziomek.

3 marca

Dunaj 2888 km Kajakiem na wstecznym.

Moja pozycja to 2560 km. Dzisiaj zabrakło do Ulm 20 km. Był u mnie brat Seweryn Falkowski ze Słupska (mieszka w Ulm) super koleś, podróżnik piechur, trochę z buta świata przeszedł, czyli swój :). Domyślił się o jabłkach (ale mi pachniały) oczywiście Tyskie (nie na fotkach) mmmm malinowo. Gość naprawdę kumaty, czyta w myślach wie co potrzeba. W końcu też po fachu Himalaje itp…. Mało tego spotkałem na przenosce Zuzannę – Czeszka która idzie pieszo etapami Dunaj, aż do ujścia zamierza – super koleżanka. Nie po drodze mamy 30 minut i każdy w swoją stronę. Kontakt jest.

5 marca

Mam tego Dunaju dość. 2665 kilometrów minąłem. Jakaś miejscowość Etingen? Z tyłu już. W nocy mróz, w dzień pada. Na wodzie, po odejściu bardzo silnej rzeki Iller, Dunaj trochę przycichł, ale nie na długo półki nurty krzaki masakrują strasznie. Brak już sił, cały mokry i zmarznięty. Od przenosek urwało się olinowanie. Mało brakowało i kajak uszedł by mi wczoraj. Walczyliśmy jeszcze o lampce. Idę coś se ugotować na mokrym drewnie. Spotkałem dalekobieżnego podróżnika rowerem, mówi że mieszka blisko Słowacji na Węgrzech.

7 marca

Dunaj 2840 km
Kajakiem pod prąd. Start 05.01.2020 godzina 12:00
Meta 07.03.2020 roku o godzinie 17:00.
To raczej pożegnalna 5 rzeka moja pod prąd. Nic mi to nie da mogę pływać tam i nazat, tylko po co ??? Zobaczcie dopóki nie jesteś tytułowany nikt poważny Tobą się nie zainteresuje. Jeśli tak się stanie za drugą rzekę Europy jak zrobili Mnie na szaro za wielką Wołgę podziękujcie układowi ,,wzajemnej adoracji ,, Piotr Chmielicki, Aleksander Doba i organizatorowi największej imprezy podróżnicze Europy ,,Kolosy,,.
Przegrałem także nie wykonując zadania (dni zimą krótsze jak i 95% wiatry front z północnego zachodu), a więc Rosyjska zima trwa do ostatniego dnia Lutego.

Przykro, najgorzej boli, że Wy wszyscy polubicie prawie i każdy idzie swoim torem. Ja z polskim ,,betonem,, nie wygram w pojedynkę. W tych i przyszłych czasach nie znajdziecie tak mocnego gracza od wiosła. Naciągacz ,, siwobrody doba odszedł bezpowrotnie do lamusa jak i ten co wszystkim steruje ,, rudy,, chmielicki. Przemyślcie to, mówię do kajakarzy, klubów i wszystkich co mają coś do powiedzenia w tym kierunku. Jeśli nikt nie będzie interweniował w moich podróżach, kończę tę nierówno walkę.

8 marca

Żeby postawić kropkę nad ,, i ,, idę właśnie na rzekę z powrotem spłynąć do miejsca gdzie łączą się dwie rzeki i popłynąć rzeką Berg 40 km do ostatniego trzeciego źródła Dunaju. Co by potem nie żałować przez lata tej kropki nad…

2845 km kajakiem pod prąd w 64 dni

Niestety rzeką Breg popłynąłem tylko 5 km do miasteczka Hufingen i zakończyłem 35 km od ostatniego źródła. Tam żadnych szans, a w końcówce dużo śniegu (Szwardzwald). Dotarliśmy tam autem porobić pamiątkowe fotki i w drodze powrotnej odwiedziliśmy jezioro Boden.
Marszruta zakończona. Dziękuję wszystkim co się udzielali, wpłacali datki na pomoc Kubie w dalszym leczeniu. Jesteście super 👌👌👌.
Ja już w domu, jeśli chodzi o Dunaj to dla mnie zawsze zostanie niesmak. Można było jednak wyruszyć w pierwszym dniu zimy i do ostatniego Lutego było by zaliczenie zimowe. Marzec faktycznie, to nie jest zima. Schudłem rekordowo, równe 19 kg.

Sprawdź inne wpisy:

Najnowsze wpisy:

6 Comments

  1. Z tego co widać bardzo dużo ciekawa podróż 🙂 Powodzenia!

    • Arek

      Dzięki, przekażę uczestnikom :).

  2. Niesamowita wyprawa! Gratuluję odwagi i samozaparcia 🙂 Powodzenia!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *